WYWIAD Z GEDANISTKĄ – ALEKSANDRĄ LITWINIENKO

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dwudziesta piąta rozmowa odbyła się z p. Aleksandrą. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Aleksandra Litwinienko. Skończyłam archeologię w Gdańsku oraz teorię muzyki. Obecnie zawodowo jest bibliotekarką, pracuję w Polskiej Akademii Nauk Bibliotece Gdańskiej.

FG: Na swoim koncie ma pani udział w badaniach archeologicznych na terenie Gdańska, między innymi na terenie Twierdzy Wisłoujście…

AL: Tak, w czasach studenckich brałam udział w takich badaniach. Wówczas poszukiwaliśmy reliktów kościoła św. Olafa. Rozpoczynaliśmy też odkrywanie podziemi wieńca w obrębie Fortu Carré. W kolejnych latach uczestniczyłam również w wykopaliskach na terenie Głównego i Dolnego Miasta.

FG: Co jest pani największą pasją?

Właściwie to historia kultury. Wszystko to, co się obraca wokół niej. Przede wszystkim interesuje mnie gdańska kultura. To temat, który pochłania mnie nie tylko w pracy, ale też hobbystycznie.

FG: W przeszłości zajmowała się pani  działalnością kulturalną – należała pani do zespołu pieśni i tańca, z którym reprezentowała pani Polskę na różnych festiwalach…

AL: Dwa lata temu zakończyłam tę przygodę. Do zespołu należałam przez 7 lat, razem jeździliśmy na różne festiwale. Najdalej byliśmy w Korei Południowej na festiwalu międzynarodowym w Cheonan. Przygodę z Zespołem Pieśni i Tańca Uniwersytetu Gdańskiego „Jantar” rozpoczęłam na studiach, gdy studiowałam archeologię. Po studiach ta przygoda trwała jeszcze kilka lat, bo jest to działalność która bardzo wciąga i wiele osób nawet po zakończeniu nauki zostaje w zespole.

FG: Skąd to zainteresowanie tańcem i śpiewem?

AL: To jest częściowo kwestia mojego wykształcenia muzycznego. Szukałam jakiejś aktywności, abym mogła się „wyżyć” artystycznie. Wynikało to też z mojego zainteresowania kulturą. Archeologia i etnologia są spokrewnionymi dziedzinami. Mieści się to w spektrum moich zainteresowań.

FG: Należy pani do grupy rekonstrukcji historycznej…

AL: Tak, tę działalność kontynuuję nadal. Jestem członkiem Stowarzyszenia Kompania Kaperska. Naszym „konikiem” jest Bitwa Pod Oliwą. Od kilku lat organizujemy obchody rocznicy tej bitwy. Staramy się popularyzować wiedzę o historii morskiej Gdańska, o związkach Gdańska z Rzeczpospolitą. Oprócz tego, że działamy w Gdańsku, wyjeżdżamy też do innych miast i poza granice kraju. Skupiamy się przede wszystkim na rekonstruowaniu ważnych wydarzeń i bitew z I połowy XVII wieku.

FG: Ale w przeszłości była pani też przewodnikiem turystycznym…

AL: Tak, była to jednak dość krótka przygoda. Jako przewodnik pracowałam na Twierdzy Wisłoujście. Właśnie ta praca popchnęła mnie do tego, aby się rozwijać i dowiedzieć się więcej o historii Gdańska. Stąd decyzja o gedanistyce. Na archeologii nauczyłam się wiele, ale bardzo chciałam tę wiedzę uzupełnić.

FG: Czy gedanistyka przydaje się pani w pracy?

AL: Mogę powiedzieć, że jest to jedna z przyczyn dla których dostałam pracę w Bibliotece Gdańskiej. Mamy ważne zbiory historyczne związane z Gdańskiem. Często przychodzą do nas osoby, które szukają źródeł na temat historii miasta czy swoich rodzin, które stąd pochodzą. Wiedza z tego zakresu jest bardzo przydatna w pomaganiu czytelnikom, ale też w rzetelnym opracowywaniu zbiorów.

GEDANISTYKA ZE STYPENDIUM PO RAZ PIĄTY

10 przyszłych absolwentów otrzyma finansowanie czesnego na Gedanistyce! Ruszyła piąta edycja programu stypendialnego na studiach podyplomowych Uniwersytetu Gdańskiego, oferująca wsparcie finansowe dla najbardziej zaangażowanych w dbanie o dziedzictwo oraz tożsamość Gdańska.

Niezmiennie zainteresowanie programem stypendialnym nie słabnie. To budujące, że gdańszczanki i gdańszczanie chcą poszerzać swoją wiedzę o Gdańsku i jego dziejach. Grono ambasadorek i ambasadorów naszego pięknego miasta rośnie z roku na rok.  Cieszy nas, że możemy się przyczynić do rozwoju i utrwalania wiedzy oraz pasji o Gdańsku – mówi Jacek Bendykowski, prezes zarządu Fundacji Gdańskiej.

Idea projektu stypendialnego prowadzonego w partnerstwie przez Fundację Gdańską, Miasto Gdańsk, Uniwersytet Gdański oraz Muzeum Gdańska powstała w 2017 roku. Program stypendialny będzie kontynuowany również w roku akademickim 2021/2022 i zakłada wyłonienie 10 osób, które otrzymają wsparcie finansowe w wysokości 3 200 zł, umożliwiające bezpłatny udział w studiach podyplomowych. Nabór kandydatów do programu rozpoczął się 15 września i kończy 26 września.

Stypendia naukowe w projekcie stypendialnym przyznawane będą w drodze otwartego naboru, osobom, które uzyskają najwyższą liczbę punktów. Pod uwagę będą brane następujące kryteria:

  • dotychczasowa działalność na rzecz budowania tożsamości historycznej, lokalnej miasta Gdańska 0-4 pkt
  • propozycja praktycznego wykorzystywania wiedzy zdobytej podczas studiów podyplomowych na rzecz budowy tożsamości Gdańska 0-4 pkt
  • umiejętności i kompetencje dotyczące tworzenia tekstów naukowych oraz popularnonaukowych 0-3 pkt
  • znaczące osiągnięcia (staże, wyróżnienia lub nagrody, warsztaty, szkolenia) 0-1 pkt

Po raz pierwszy studia podyplomowe Gedanistyka zostały uruchomione w roku 2008. Program stypendialny pozwolił na wznowienie go po przerwie. Bardzo nas cieszy, że taka inicjatywa zaistniała i jest kontynuowana – mówi prof. Sławomir Kościelak, kierownik studiów.

Decyzję o przyznaniu stypendium podejmuje komisja w składzie: członkowie Komitetu Wiedzy Gedanopedii uzupełnionego o przedstawicieli: Uniwersytetu Gdańskiego, Urzędu Miasta Gdańsk oraz Muzeum Gdańska. Na podstawie ocen komisji zostanie stworzona lista rankingowa.

Dodatkowym warunkiem uzyskania stypendium jest późniejsze zaangażowanie się w wirtualną encyklopedię Gdańska – Gedanopedię, polegające na:

  • napisaniu minimum 5 haseł dotyczących dziejów, historii lub kultury Gdańska, ze szczególnym uwzględnieniem czasów współczesnych;
  • opiece i ewentualnej aktualizacji 100 haseł dotychczas zamieszczonych w Gedanopedii, przez cały czas trwania studiów;

Wypełniony oraz podpisany wniosek o przyznanie stypendium należy dostarczyć osobiście do siedziby Fundacji Gdańskiej na ul. Długi Targ 28/29 w Gdańsku lub przesłać drogą elektroniczną na adres abialy@fundacjagdanska.pl w tytule maila wpisując STYPENDIA – GEDANISTYKA do dnia 26.09.2021 do godziny 12:00. Lista rankingowa zostanie opublikowana na stronie Fundacji oraz rozesłana bezpośrednio do kandydatów w dniu 27.09.2021.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – ADRIANNĄ PARADOWSKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dwudziesta czwarta rozmowa odbyła się z p. Adrianną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Adrianna Paradowska, jestem absolwentką studiów licencjackich i magisterskich na kierunku krajoznawstwo i turystyka historyczna. Te studia rozbudziły we mnie ciekawość Gdańskiem. Pochodzę z Pomorza, a dokładnie z Gniewu. Gdańsk kojarzył mi się zawsze z załatwianiem takich spraw jak wizyta u lekarza czy zakupy. Gdy rozpoczęłam tu studia, zaczęłam kochać Gdańsk, a nie tylko lubić. Aktualnie pracuję w Dziale Komunikacji i Promocji w Muzeum II Wojny Światowej.

FG: Ta miłość do Gdańska rozpoczęła się na studiach…

AP: Życie studenta w Gdańsku jest pełne możliwości i ciekawych atrakcji. Przy okazji wieczornych spacerów odkryłam, że to miasto ma wiele do zaoferowania wszystkim. Zaczęłam odkrywać Główne Miasto, później Nowy Port, Wrzeszcz, Strzyżę. I tak moja miłość i fascynacja tym miastem rosła. Teraz nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej.

FG: W czasie studiów współpracowała pani z gdańskimi grupami rekonstrukcji historycznej, co było celem?

AP: Tak, w ramach mojej pracy magisterskiej. Opisywałam gdańskie grupy rekonstrukcyjne, które opowiadają o historii nie tylko miasta, ale i Polski. Moja współpraca z tymi organizacjami polegała na przeprowadzaniu wywiadów podczas spotkań. Rozmawialiśmy o tym, skąd się wzięła pasja do danego okresu historii, o pozyskiwaniu materiałów źródłowych, w jaki sposób się przygotowują, skąd czerpane są dokładne opisy mundurów, w jaki sposób je szyją. Sprawdzałam, jak to wpływa na mieszkańców i co myślą o przekazywaniu wiedzy historycznej w taki sposób.

FG: Dlaczego chciała pani studiować gedanistykę?

AP: Kiedy skończyłam studia magisterskie, stwierdziłam że warto wykorzystać ten moment, gdy praca zawodowa i życie prywatne nie są jeszcze tak bardzo angażujące i warto zrobić coś dla siebie, poszerzyć swoje horyzonty i dowiedzieć się więcej o mieście, w którym żyję. Na profilu Fundacji Gdańskiej znalazłam informację o  poszukiwaniu kandydatów chcących podjąć studia na kierunku gedanistyka. Stwierdziłam, że jest to dobry moment w moim życiu, aby spróbować. I się udało.

FG: Jak studia gedanistyczne wpłynęły na pani życie zawodowe? Czy przydają się podczas pracy w muzeum?

AP: Zdecydowanie. Poszerzenie wiedzy o Gdańsku – ze względu na miejsce w którym pracuję – bardzo mi się przydaje. Zwłaszcza, że II wojna światowa w Gdańsku to nie tylko Westerplatte. Dzięki tym studiom poznałam Gdańsk przedwojenny. Dzięki temu mam większe rozeznanie, jeśli chodzi o Gedanię, Wojskową Składnicę Tranzytową oraz o Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. Łatwiej jest mi opowiadać o ich losach. Na studiach gedanistycznych bardzo dużo czasu poświęciliśmy temu tematowi. Było to świetne uzupełnienie wiedzy, którą zdobyłam na studiach krajoznawczych.

FG: Czyli gedanistyka spotęgowała tę miłość do Gdańska?

AP: Myślę, że tak. Dzięki tej wiedzy czuję się pewniej nie tylko w tematach, które realizuję zawodowo, ale jestem też bardziej świadomym turystą w swoim mieście. Podczas spacerów jestem ciekawsza, bardziej doceniam niektóre zakątki, bo wiem jaka historia kryje się za poszczególnymi budynkami. Te studia poszerzyły nie tylko moją wiedzę, ale również pokazały, gdzie warto zaprosić gości, którzy na co dzień nie mieszkają w Trójmieście.

FG: Uczestniczyła pani również w przygotowywaniu haseł do “Gedanopedii”

AP: Przygotowywaliśmy 10 haseł do Gedanopedii. Moje hasła dotyczyły informacji, które zgromadziłam w ramach mojej pracy magisterskiej – czyli tematu grup rekonstrukcyjnych działających w Gdańsku. Hasła, które przygotowywałam związane były również ze Strzyżą – czyli z dzielnicą, w której obecnie mieszkam i która jest bliska memu sercu. Przyjemnie było odkryć tę dzielnicę pod tym naukowym kątem.

WYWIAD Z GEDANISTĄ – ARTUREM KAWIŃSKIM

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dwudziesta trzecia rozmowa odbyła się z p. Arturem. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Artur Kawiński. Po pierwszych studiach magisterskich jestem filologiem, po drugich studiach magisterskich – historykiem. Po studium gedanistycznym – do kompletu również gedanistą.

FG: Na swoim koncie ma pan wiele prelekcji dotyczących historii Gdańska, kultury. Skąd to zainteresowanie?

AK: Gdańsk to dla mnie sprawa osobista. Część mojej rodziny jest pochowana na gdańskich cmentarzach zniszczonych po 1945 roku.

FG: Czyli to powiązania rodzinne zdecydowały o zainteresowaniu Gdańskiem?

AK: W dużej mierze. Moja rodzina w męskiej linii jest stąd. Anton Ignatz Wolff, ojciec mojego pradziadka wywodzi się z Marschau na Gdańskich Wyżynach. Między Wysinem a Kościerzyną leżał Tannenhorst – skromna, ale ładna posiadłość mojego pradziada. Z Gdańskiem i Sopotem do 1945 roku związani byli bracia mojej babci. Po wojnie dziadkowie zamieszkali we Wrzeszczu. A z nimi moi rodzice, tam się wychowałem. Taka to historia.

FG: Interesował się pan historią od dziecka?

AK: O sprawach związanych z wydarzeniami przed 1945 i później, nie mówiło się dzieciom, to było niebezpieczne. Moi dziadkowie we Wrzeszczu nawet między sobą starali się o tym nie rozmawiać. Tak było do czasu zmiany systemu politycznego, a wtedy nie byłem już dzieckiem. Po roku 1990 zacząłem się dopytywać o rodzinne przekazy, samodzielnie szukać źródeł. Dopiero wtedy można było zacząć myśleć o lokalnej tożsamości rozumianej inaczej, niż w obowiązującej dotąd wykładni państwowej propagandy.

FG: Jest pan autorem tekstów prasowych, wywiadów, ale i autorem wielu prelekcji na temat Gdańska…

Gdańsk w ostatnim roku wojny został zabity, ciało miasta oblano benzyną i spalono… Przerwany został przekaz kulturowy. Dlatego piszę, a czasem też opowiadam, o zjawisku wypędzenia ze wzorów kultury. Chodzi o doświadczenie zarówno Gdańszczan przedwojennych, jak i tych wszystkich, którzy po wojnie zasiedlili jeszcze dymiące ruiny. Pierwsi zostali wypędzeni z kultury, którą tworzyli przez pokolenia. Drudzy zasadniczo też, bo gdańską tożsamość dla nowoprzybyłych odgórnie wykreowały nowe władze, które starały się jednocześnie wygaszać wspólnotową pamięć o małych ojczyznach utraconych na wschodzie. I to jest właśnie, w kolejnych pokoleniach, obecna populacja Gdańska – „Miasta od nowa”, by użyć tytułu jednego z historycznych opracowań.

Kulturowych zjawisk związanych z tymi przemianami dotyczyły moje referaty na konferencjach naukowych we Wrocławiu, w Opolu, Lubece czy w Bad Kissingen. O wybitnym Gdańszczaninie Danielu Chodowieckim jako łączniku między trzema kulturami będę za miesiąc opowiadał na polsko-francusko-niemieckiej konferencji na uniwersytecie w Montpellier.

FG: Pracował pan jako dziennikarz w gdańskiej prasie, przez 13 lat prowadził pan zajęcia w Uniwersytecie Gdańskim. Na koncie ma pan redakcje dziesiątek książek. Prowadził pan również bloga pod tytułem „Archiwum Pamięci”, tam zobaczyć możemy między innymi fotografie dawnych gdańskich cmentarzy. Do tego hasła w Gedanopedii. Co jeszcze?

AK: Jeszcze „Pasja Gdańska”… Georg Philipp Telemann skomponował ją w 1754 roku specjalnie dla naszego kościoła św. Jana. Kiedy dowiedziałem się, że partytura utworu została odnaleziona, postanowiłem sprowadzić „Pasję Gdańską” do Gdańska. Ideą wykonania „Danziger Passion” w miejscu przeznaczenia udało mi się zainteresować prof. Marcina Tomczaka, dzięki któremu został skompletowany zespół wykonawczy: Chór Akademicki UG, Chór Męski AM i orkiestra barokowa Silva Rerum pod batutą Michała Kozorysa. Partyturę udało się wypożyczyć z Telemann Archiv w Magdeburgu dzięki gdańskiej Mniejszości Niemieckiej, a patronat nad całością objął Konsulat Generalny Republiki Niemiec w Gdańsku. I tak, że pozwolę sobie na nutę patosu, 30 kwietnia 2011, po 257 latach, udało się przywrócić Gdańskowi część jego wielkiej tradycji… Kościół św. Mikołaja był pełny, a udane wykonanie pasji oratoryjnej zostało później wydane na CD. Dla mnie ważne było też co innego: udało się zrealizować wzorcowy przykład międzynarodowej współpracy na rzecz wspólnego przywracania Gdańskowi oryginalnej kultury, która w tym przypadku nie dzieli, ale łączy. Może jeszcze kiedyś uda się powrócić do dawnej tradycji corocznego wykonania Pasji Gdańskiej w okresie Wialkanocy.

FG: Na pana koncie są również podcasty…

Tak, nagrałem niedawno trzy swoje opowieści o twórczości Güntera Grassa dla Domu Chodowieckiego i Grassa. „Bestiariusz” jest o symbolach zwierzęcych. W „Naturaliach” mówię o kulinariach i erotyce, a w „Gdańskim micie” o mieście według Grassa jako świecie własnej tożsamości. Całość ma być na stronie Gdańskiej Galerii Miejskiej we wrześniu.

FG: W czym pomogła panu gedanistyka, jak się panu przydaje w pracy?

Gedanistyka stanowiła dla mnie wstęp do uzupełnienia i sformalizowania własnych badań historycznych. Program wykładów opracowany przez prof. Sławomira Kościelaka był na tyle inspirujący, że późniejsze „pójscie za ciosem” i rozpoczęcie po skończeniu gedanistyki fakultetu historycznego było dla mnie naturalną decyzją. Moją świeżo obronioną pracę magisterską napisałem na seminarium prof. Edmunda Kizika też o Gdańsku. O wizji historii miasta i regionu w ikonografii z 1939 roku zachowanej w schronisku na Biskupiej Górze. Domykając temat – najpewniej nie byłoby tego bez impulsu, jaki otrzymałem w trakcie wykładów na studium gedanistycznym.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – MARTĄ OSOWSKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dwudziesta druga rozmowa odbyła się z p. Martą. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Marta Osowska. Z wykształcenia jestem polonistką, ale ukończyłam również podyplomowe studia historii i terapii zaburzeń czytania oraz gedanistykę. Jestem też licencjonowaną przewodniczką.

Zawodowo zajmuję się dokładnie tym, co jest podstawą mojego wykształcenia: jestem nauczycielką i przewodniczką.

FG: Jest pani licencjonowanym przewodnikiem od 2008 roku. Zawsze pani o tym marzyła?

MO: Marzyłam o tym, aby poznać historię Gdańska i żeby przekazać tę wiedzę i serce osobom, które również chcą poznawać historię miasta.

FG: Przekazuje pani wiedzę o zabytkach i historii Gdańska nie tylko jako przewodnik, ale również na lekcjach historii oraz na kółkach zainteresowań…

MO: W szkole realizuję różne projekty edukacyjne, choć teraz już mniej – aktualnie głównie uczę języka polskiego. W przeszłości realizowałam jednak projekty, w ramach których uczniów z gminy Żukowo zabierałam do Gdańska. To były takie cykliczne wyjazdy komunikacją miejską, za grosze. Starałam się przekazać im jak najwięcej.

Zawsze bardzo chętnie oprowadzam grupy ze swojej szkoły, zapraszam do muzeów. Teraz po okresie pandemii, ze swoją obecną klasą – również taki projekt będę realizowała.

Był też taki czas, kiedy organizowałam konkursy wiedzy o historii – najpierw Gdańska, później Oliwy. I to były konkursy wojewódzkie, cieszące się dosyć dużym zainteresowaniem. Do naszej szkoły przyjeżdżała młodzież, która odpowiadała na pytania dotyczące historii Opactwa Cystersów i Oliwy.

FG: Czy Oliwa, to jest ta najbardziej ulubiona dzielnica Gdańska?

MO: Tak, ulubiona. Tutaj mieszkam i z tą dzielnicą wiążę swoją przyszłość.

FG: Czy łatwo jest zainteresować uczniów historią Gdańska?

MO: To zależy od przekazu. Ostatnio realizowałam z uczniami taki wyjazd dwudniowy, związany z bursztynem. Dzieci były zachwycone, brały udział w warsztatach, byliśmy również w Instytucie Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Młodzież była zachwycona, bardzo dojrzale do tego podeszli. Ja właściwie nigdy nie miałam poczucia, że jest to dla nich coś męczącego, nietrafionego.

FG: Skąd u pani to zainteresowanie Gdańskiem, historią?

MO: Pochodzę z Dolnego Śląska, z Gdańskiem jestem związana dopiero od 1996 roku. Wtedy rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Gdańskim. Ta miłość do Gdańska zaczęła się od dwóch obiektów. Od Bazyliki Mariackiej i od Archikatedry w Oliwie. To one mnie tak ujęły. Wpływ na to miały też stare filmy polskie, które oglądałam od czasów podstawówki. Myślę, że to była miłość od pierwszego wejrzenia.

FG: Co wniosła w pani życie zawodowe i prywatne gedanistyka?

MO: Przede wszystkim świadomość, że jeszcze niewiele wiem i mogę się stale uczyć. Jestem ogromnie wdzięczna za to, że mogłam uczestniczyć w zajęciach i wykładach ze specjalistami, którzy naprawdę potrafili przekazać swoją wiedzę. Dzięki nim mogłam odkryć Gdańsk po raz drugi. To, co zakryte i oczywiste – skonfrontowało się. Do tej pory z szacunkiem wspominam niektórych wykładowców.

FG: W jaki sposób wiedza pozyskana na gedanistyce przydaje się w pani pracy?

MO: To, czego się dowiedziałam, mogę przekazywać grupom. Oprowadzam przede wszystkim osoby dorosłe, więc jest to bardziej szczegółowa historia. Dzięki gedanistyce nabyłam pewności siebie, wszystko mi się ułożyło w całość. Choć mam wciąż przeczucie, że mam jeszcze wiele do odkrycia. Wiedzę wykorzystuję przede wszystkim jako przewodniczka, ale również w szkole, na lekcjach. Dla uczniów bardzo wartościowe są informacje związane z obrazem życia codziennego w dawnym Gdańsku. Bardzo lubią wizualizować sobie dawne życie mieszkańców.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – MAGDALENĄ SCHRAMM

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dwudziesta pierwsza rozmowa odbyła się z p. Magdaleną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Magdalena Schramm. Ukończyłam filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim, potem podyplomowo bibliotekoznawstwo i informację naukową oraz gedanistykę, również na UG. W międzyczasie były też  podyplomowe studia humanistyczne o charakterze interdyscyplinarnym w Warszawie, w Instytucie Badań Literackich PAN.

FG: Co jest pani największą pasją? Książki, podróżowanie, Gdańsk?

MS: Te trzy rzeczy doskonale udaje się połączyć. Na pewno Gdańsk, choć nie jestem rodowitą gdańszczanką. Dlatego początkowo moja wiedza o mieście pochodziła z książek. Czuję się jednak stuprocentową gdańszczanką i lokalną patriotką.  Poznawanie, rozwijanie wiedzy o Gdańsku jest jedną z moich pasji. Dlatego bardzo się cieszę, że mogłam studiować gedanistykę.

FG: Skąd pasja do podróżowania?

MS: Moja rodzina dosyć dużo podróżuje. To zacięcie turystyczne mieli moi rodzice, stryjowie, dziadkowie. Poznawanie nowych regionów polskich – ich przyrody, zabytków, kultury, czy wyprawy zagraniczne – to rodzinna pasja, którą mi zaszczepiono.

FG: Od zawsze interesowała się pani Gdańskiem?

MS: Przyjechałam do Gdańska z rodzicami w dzieciństwie, miałam wtedy 10 lat. Nim się przeprowadziliśmy, tata przez kilka miesięcy mieszkał i pracował tu w delegacji. Przyjeżdżałam do niego w odwiedziny. Poznawaliśmy wtedy Gdańsk, chodziliśmy po mieście i zwiedzaliśmy z przewodnikiem Januszajtisa i Jujki „Z uśmiechem przez Gdańsk” w ręku. Zakochałam się wtedy w Gdańsku od razu.

FG: Czym aktualnie się pani zajmuje?

MS: Aktualnie pracuje w bibliotece. W przeszłości pracowałam też w szkole. Właściwie cała moja droga zawodowa to oświata i edukacja.

W bibliotece pracuję w dziale opracowania zbiorów. Staramy się gromadzić także wydawnictwa dotyczące Gdańska. Zachęcam wszystkich gedanistów do korzystania z zasobów gdańskich bibliotek – naprawdę dużo się można dowiedzieć.

FG: W przeszłości, otrzymała pani nagrodę za relację swojej podróży do Lubeki i jej związków z Gdańskiem…

MS: To bardzo miła sytuacja. Podróż do Lubeki była spontaniczna, nagle zobaczyłam taką możliwość i się zdecydowałam. Wrażenia przerosły moje oczekiwania, ponieważ Lubeka wygląda tak, jak musiał wyglądać Gdańsk przed wojną, zanim został zniszczony. Lubeka ma podobny charakter, podobny klimat, tylko ona jest bardziej autentyczna. Bo przecież Gdańsk został odbudowany. Poza tym jest wiele związków historycznych, kulturowych, literackich między Gdańskiem i Lubeką. Te związki widać też w urbanistyce, architekturze.

FG: Jaki był powód rozpoczęcia studiów gedanistycznych?

MS: Chciałam się dowiedzieć jak najwięcej o Gdańsku. Gedanistyka była zawsze moim marzeniem, długo niezrealizowanym przez inne obowiązki.

W wakacje, w ostatniej chwili, zobaczyłam ogłoszenie Fundacji i się zdecydowałam, udało się. Jestem bardzo zadowolona z tych studiów, były fantastyczne… Najciekawsze były zajęcia, na których wykładowcy dzielili się własnymi doświadczeniami z badań gdańskiej historii a nawet pozwalali nam czasem bezpośrednio jej dotknąć – np. eksponatów z wykopalisk archeologicznych czy wspaniałych zabytków dawnego gdańskiego rzemiosła – muszę tu z żalem wspomnieć niedawno nagle zmarłego naszego wykładowcę dra Jacka Kriegseisena.

FG: Do czego gedanistyka przydaje się pani w pracy, na co dzień?

MS: Mam większą świadomość, mogę dokładnie opracowywać zbiory biblioteczne, właśnie pod kątem  oczekiwań gedanistów i historyków. Ta wiedza przydaje się też przy okazji organizowania różnych imprez dotyczących Gdańska – wystaw, konkursów, sesji metodycznych.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – ANNĄ PÓŁTORZYCKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dwudziesta rozmowa odbyła się z p. Anną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Anna Półtorzycka, z wykształcenia i zawodu jestem architektem. Rok po ukończeniu studiów magisterskich rozpoczęłam studia doktoranckie w Katedrze Historii Teorii Architektury i Konserwacji Zabytków na Politechnice Gdańskiej. Moje zainteresowania wiązały się z architekturą przełomu XIX i XX wieku. Praca doktorska, nad którą jeszcze pracuję, dotyczy gdańskich willi, wznoszonych między 1870 a 1939 rokiem. Po studiach architektonicznych nie czułam się jednak wciąż wystarczająco pewnie – jeśli chodzi o analizę architektury zabytkowej. Dlatego równolegle rozpoczęłam podyplomowe studia zabytkoznawcze w Toruniu, a następnie właśnie gedanistykę. Chciałam poszerzyć swoją wiedzę, żeby jak najbardziej rzetelnie i trafnie zidentyfikować przedmiot moich badań. Taka była moja motywacja.

FG: Czy zawsze chciała pani zostać architektem?

AP: Nie! Chciałam być lekarzem, szczerze mówiąc. Ale nie czułam się zbyt pewnie i tuż przed studiami zrezygnowałam z próby realizacji tego marzenia. Po sześciu latach edukacji w Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych w Gdyni Orłowie, rozwijaniu swoich umiejętności rysunkowych, dobrze już osadzona w kręgu sztuki, zdecydowałam, że na architekturze… będę się czuła swobodniej.

Architekturę traktuję jako formę wyrażenia i jednocześnie zaspokojenia potrzeb jej użytkowników. Dlatego także w pracy zawodowej człowiek – użytkownik jest dla mnie zawsze punktem wyjścia do projektowania. Tak samo podchodzę do architektury historycznej. Pełna ocena budynków czy miejsc zawsze wymaga powiązania jej z mieszkańcami osadzonymi w jakiejś rzeczywistości społecznej, politycznej, gospodarczej czy ekonomicznej… a także prawnej. Dlatego też studia gedanistyczne były dla mnie bardzo wartościowe, bo dały mi szansę wglądu w procesy, które decydowały o tym, jakimi ludźmi byli mieszkańcy Gdańska – jak ich życie wpływało na kształt miasta i jak miasto mogło kształtować ich samych. Ta wiedza dodało mi pewności siebie w prowadzeniu badań.

FG: Czyli gedanistyka pozwoliła poszerzyć horyzonty?

AP: Zdecydowanie. Pozwoliła mi też bardziej wnikliwe patrzeć na te zagadnienia, które wiążą się z miastem, a które były poza zasięgiem moich dotychczasowych zainteresowań.

FG: Interesowała się pani historyczną zabudową willową w Gdańsku…

AP: Moja praca magisterska w pewnym stopniu dotyczyła właśnie obiektu willowego w Jaśkowej Dolinie, we Wrzeszczu. Temat pracy doktorskiej pojawił się naturalnie i wynikał z analiz, które uprzednio przeprowadzałam.

Prawie całe życie mieszkałam też w budynku, który przed wojną był willą – domem jednorodzinnym. Po wojnie został podzielony na sześć mieszkań: nasze dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką powstało w obrębie – pierwotnie – jednego pokoju dziennego. To też dało mi do myślenia, bo jest to wątek, który trudno pominąć w analizie zabudowy historycznej. Czyli to, jakim te budynki ulegały przekształceniom i że działo się to bardziej w wyniku przemian politycznych, niż wynikało wprost z potrzeb nowych mieszkańców.

Chciałam zrozumieć otoczenie, w którym żyłam od dziecka. Wydaje mi się, że kiedy wzrastamy w jakimś środowisku architektonicznym, długo nie podejmujemy nad nim refleksji, bo jest ono dla nas naturalne. W swoich naukowych badaniach wykorzystałam szansę na skonfrontowanie się z moimi wspomnieniami.

FG: Czy według pani, my jako mieszkańcy Gdańska, dostrzegamy wartość architektury, zabytków? Czy traktujemy to jako dobro wspólne?

AP: Trudno mi na to pytanie autorytatywnie odpowiedzieć.

Architektura zawsze wiąże się z jakąś funkcją, którą ma realizować. Jeśli jest to budynek mieszkalny – przede wszystkim powinien służyć mieszkańcom, poprawiać jakość ich życia. Z zabytkami jest tak, że są to obiekty które mają już swoje lata, często także lata zaniedbań. Ten upływ czasu  niesie za sobą utratę walorów i wartości, które budynek miał w chwili powstania i wiąże się nieraz z wieloma obciążeniami dla jego mieszkańców. Rozumiem, że w takich warunkach, w takim bezpośrednim kontakcie trudniej doceniać zabytkowe wartości architektury historycznej.

Według mnie stosunek do zabudowy zabytkowej generalnie zależy, w pewnym sensie od jej stanu technicznego, a ten w wielu wypadkach jest coraz lepszy na terenie naszego miasta. Dostrzegam też dużą aktywność miłośników historycznego miasta Gdańska (oraz jego architektury) w sieci.

FG: Na swoim koncie ma pani między innymi pracę w biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków, na czym polegała ta praca?

AP: Byłam inspektorem. Przedmiotem mojej pracy była głównie analiza dokumentacji projektowych. Czuwałam nad tym, aby realizacja zgodna z projektem zapewniała budynkom zachowanie tych walorów, które zadecydowały o objęciu go ochroną jako zabytku. Wydawałam także zalecenia konserwatorskie, które miały wskazywać, o jakich zaletach każdorazowo mówimy.

FG: Do czego się pani przydaje gedanistyka na co dzień, w pracy?

AP: Studia podyplomowe traktowałam bardzo holistycznie. Jedną kwestią jest wiedza, którą otrzymałam, inną kwestią był kontakt z badaczami, którzy mi przekazywali tę wiedzę. Był to bardzo wartościowy czas, wykładowcy pozwolili mi spojrzeć na niektóre, wydawałoby się znane mi zagadania z innej perspektywy. To było dla mnie bardzo wartościowe i wzbogacające doświadczenie.

Dzięki gedanistyce moje horyzonty zostały poszerzone. Studia pomogły mi ugruntować swoją wiedzę, ale i podtrzymać przekonanie, że na niektóre rzeczy trzeba zawsze patrzeć z wielu stron, żeby je rozumieć.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – KATARZYNĄ GÓRSKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dziewiętnasta rozmowa odbyła się z p. Katarzyną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Katarzyna Górska. Ukończyłam kierunek Krajoznawstwo i turystyka historyczna oraz Niemcoznawstwo na Uniwersytecie Gdańskim. Następnie ukończyłam studia podyplomowe na kierunku Gedanistyka. Obecnie pracuję w Informacji Turystycznej. W tym roku zdałam egzamin na przewodnika turystycznego po Trójmieście i Półwyspie Helskim. Jestem też lokalnym przewodnikiem po Wyspie Sobieszewskiej w ramach projektu Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku.

FG: W przeszłości zajmowała się pani między innymi wolontariatem w Polskiej Izbie Turystyki, na czym to polegało?

Zajmowałam się głównie obsługą turystów różnych narodowości, którzy przyjechali do Gdańska. Udzielałam im informacji o atrakcjach turystycznych w Trójmieście, funkcjonowaniu komunikacji miejskiej czy wydarzeniach odbywających się na terenie miasta.

FG: Skąd pomysł na gedanistykę, zadecydowało tutaj właśnie zainteresowanie turystyką?

Trochę tak. Przez moje studia zainteresowałam się nie tylko zdobywaniem wiedzy o Polsce i świecie, ale odkryłam też to, że nie wyjeżdżając daleko możemy również odkrywać coraz to nowe miejsca. Poza tym jestem rodowitą gdańszczanką, więc Gdańsk zawsze był mi bliski.

FG: Jak wyglądała ta droga do zostania przewodnikiem?

To zawsze chodziło mi po głowie. Przez moje studia, zapragnęłam tego jeszcze bardziej, ale brakowało mi na to czasu. Kończąc studia, dowiedziałam się o gedanistyce oraz o tym, że studentów wspiera Fundacja Gdańska i można uzyskać stypendium. Stwierdziłam, że to świetna okazja, żeby się zapisać i zdobyć wiedzę potrzebną do wykonywania zawodu przewodnika.

Studia podyplomowe z gedanistyki, a w międzyczasie praca jako przewodnik na Twierdzy Wisłoujście, utwierdziły mnie w przekonaniu, że oprowadzanie turystów i przekazywanie im wiedzy dotyczącej Gdańska i okolic to coś co sprawie mi dużo radości i satysfakcji. Dodatkowo spotkane w pracy, jak i na gedanistyce osoby m.in. przewodnicy turystyczni czy osoby związane z instytucjami kultury także zachęcali mnie, aby pójść w tym kierunku. Ostatecznie, po ukończeniu gedanistyki zapisałam się na kurs przewodnicki.

FG: Miała pani plan, aby opracowywać innowacyjne trasy turystyczne, pokazujące mniej oczywiste miejsca w Gdańsku…

Aktualnie skupiłam się na kursie przewodnickim, na egzaminach oraz na poszerzeniu wiedzy dotyczącej historii czy architektury Gdańska. Na wycieczkach, podczas studiów czy na kursie przewodnickim poznawałam miejsca znane, ale często pokazywane zupełnie z innej perspektywy. Wiedza ta na pewno pomoże stworzyć mi trasy, które będą przebiegać poza utartymi szlakami Głównego czy Starego Miasta.

Obecnie swoją chęć stworzenia alternatywnych tras przeniosłam na Wyspę Sobieszewską. Jest to miejsce kojarzone głównie z plażą i mało kto wie, że poza nią jest tam również wiele innych miejsc, które warto odwiedzić i poznać ich historię.

FG: To w ramach pracy jako lokalny przewodnik w ramach projektu Instytutu Kultury Miejskiej?

Dokładnie. W ramach spacerów z lokalnymi przewodnikami i przewodniczkami. Spacery odbywają się po kilku dzielnicach Gdańska, ja akurat wybrałam Wyspę Sobieszewską. W planach mam również stworzenie tras po innych gdańskich dzielnicach, gdyż każda kryje w sobie coś niezwykłego.

FG: Czy gedanistyka pomogła właśnie w takim innym spojrzeniu na Gdańsk?

Jak najbardziej. Wiedza zdobyta na gedanistyce, to wiedza którą ciężko byłoby  poznać np. z książek. Osoby, które prowadziły zajęcia, często dzieliły się wynikami swoich najświeższych badań, których wyników nie zdążyły jeszcze opublikować w formie artykułu czy książki. My, jako studenci Gedanistyki mieliśmy wiedzę z pierwszej ręki. Często były to takie informacje, których nie poznalibyśmy nigdzie indziej.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – AGNIESZKĄ GUTOWSKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Osiemnasta rozmowa odbyła się z p. Agnieszką. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Agnieszka Gutowska. Ukończyłam trzy kierunki na Uniwersytecie Gdańskim. Pierwszym było dziennikarstwo i komunikacja społeczna i z tym na początku związałam się zawodowo. Następnie studiowałam zarządzanie instytucjami artystycznymi i gedanistykę. Ten wybór z kolei był związany ze zmianą pracy, która obecnie polega na prowadzeniu różnych działań w zakresie mediów społecznościowych dla klientów z różnych branż. W związku z tym, że pracuję dla wielu firm związanych z Gdańskiem – chciałam więcej dowiedzieć się o tym mieście. Jestem świeżo upieczoną gdańszczanką i zależało mi na poznaniu historii tego miejsca i pogłębieniu swojej wiedzy. Dlatego staranie się o stypendium gedanistyczne było dla mnie oczywistym wyborem.

FG: Skąd zainteresowanie Gdańskiem? Jak długo jest pani z nim związana?

AG: Mieszkam tutaj od 2010 roku. Gdańsk to po prostu mój drugi dom. Pochodzę z Żuław Wiślanych, miejsca bardzo pięknego, o bogatej historii. Ale to właśnie w Gdańsku zaczęłam szkołę średnią, tutaj studiowałam i wybrałam to miejsce, jako swoje miejsce do życia. Nie wyobrażam sobie mieszkania gdziekolwiek indziej, dla mnie Gdańsk jest po prostu najpiękniejszym i najlepszym miastem do życia.

FG: A skąd zainteresowanie dziennikarstwem, jak wyglądała ta droga?

AG: Pracowałam w jednym z lokalnych portali internetowych i w jednym z lokalnych wydań gazety. Zaczęłam pracę na pierwszym roku studiów dziennikarskich i całe życie myślałam, że to jest to, co chcę robić. Z czasem przeszłam na drugą stronę barykady i obecnie jestem związana z agencją zajmującą się marketingiem i public relations. To wynikało z chęci posiadania większej kontroli, nad tym co robię. Dziennikarstwo to taka szalona dziedzina, gdzie tak naprawdę nigdy do końca nie wiadomo, jak będzie wyglądał dany dzień. Potrzebowałam większego ustatkowania się, stąd zmiana i przeskoczenie na tę drugą stronę barykady.

Moja przygoda z dziennikarstwem była piękna i trwała 5 lat. Myślę, że ta ciekawość dziennikarska, to też taka cecha, którą można powiązać ze studentami gedanistyki, którzy chcą zgłębiać wiedzę na temat Gdańska.

FG: Praca dziennikarza była pewnie świetną okazją do poznania miasta…

To prawda. Po pierwsze, przez to, że moja praca była związana z odrywaniem różnych tematów kulturalnych. Gdańsk jako miasto artystów, wolności i kultury – dawało ku temu ogromne możliwości. Z drugiej strony, bycie w terenie pozwalało mi na odkrywanie przeróżnych aspektów życia tutaj – bliskości morza, możliwości rozwojowych, wspaniałych tras rowerowych. Pisałam o tym i poznawałam miasto, coraz bardziej się w nim zakochując.

Jak pojawiła się informacja, że rusza taki kierunek jak gedanistyka, to wiedziałam, że miasto z taką historią, ma w sobie jeszcze wiele do odkrycia. Stąd decyzja o rozpoczęciu studiów i sprawdzeniu, z czego wynikają pewne rzeczy. Choćby takie, że Gdańsk jest miastem bardzo otwartym, wielkokulturowym, różnorodnym, kolorowym, innowacyjnym i wolnościowym.

FG: Jak wspomina pani studia gedanistyczne? Do czego przydaje się ta wiedza?

AG: Ta wiedza przydaje mi się, gdy odwiedza mnie rodzina czy znajomi, ale również w życiu zawodowym. Wśród swoich znajomych z innych regionów Polski jestem już chyba taką małą informacją turystyczną. Doskonale wiedzą, że jak do mnie zadzwonią, to przedstawię im całą listę punktów koniecznych do odwiedzenia – i to bardziej z perspektywy takiego alternatywnego zwiedzania. Teraz, chociażby spacerując po Głównym Mieście, jestem w stanie wskazać różne „smaczki”, o których nie mówią przewodniki. Są to rzeczy, które zasłyszałam gdzieś na wykładach, gdańskie legendy, ukryte elementy elewacji ciekawych kamienic, na które mało kto zwraca uwagę. Dzięki naszym zajęciom w terenie jako studenci gedanistyki mieliśmy szansę je poznać.

FG: Pomagała pani w tworzeniu Gedanopedii, na czym to polegało? Z jakich metod pani korzystała przy tworzeniu haseł?

AG: Jestem autorką czterech haseł w Gedanopedii. Pracowałam nad nimi na studiach. Zdecydowałam się na opracowanie haseł związanych z kulturą współczesną i z naszymi lokalnymi artystami. Moja praca polega wówczas na pogłębionym wywiadzie. Opracowywałam np. hasła poświęcone Grzegorzowi Kwiatkowskiemu i zespołowi Trupa Trupa, odnoszącym sukcesy na skalę międzynarodową. Nasze rozmowy, najpierw mailowe, później telefoniczne polegały na szczegółowym wyciąganiu informacji. Następnie taka notatka podlegała autoryzacji, weryfikacji i sprawdzeniu, czy wszystko się zgadza. Moją metodą był więc wywiad bezpośredni. Historyczne dane musiałam potwierdzać też w literaturze i w źródłach elektronicznych oraz internetowych. Trochę sprawę ułatwiły mi studia i doświadczenie dziennikarskie. Mogłam połączyć umiejętności nabyte na dziennikarstwie i doświadczenie z szukaniem informacji do Encyklopedii Gdańskiej.

Nie ukrywam, że to był jeden z ciekawszych elementów pracy na naszych studiach. Człowiek staje się częścią czegoś większego, ma poczucie budowania wspólnoty pasjonatów Gdańska. Był i jest to nadal dla mnie powód do dumy.

FG: Współpracowała pani również z instytucjami kultury w Gdańsku…

AG: Miałam ogromną przyjemność współpracować z Instytutem Kultury Miejskiej, z Gdańską Galerią Miejską czy Gdańskim Teatrem Szekspirowskim. Jako dziennikarz bywałam w wielu gdańskich instytucjach kultury też zawodowo. Zawsze po drodze było mi do kultury, jest to też związane z prywatnymi zainteresowaniami, dlatego też te wątki kulturalne w mieście, które od lat inspirują artystów – zawsze były mi bardzo bliskie.

Chyba nie jestem typową studentką gedanistyki, bo nie planuję zostać przewodnikiem czy pracować w muzeum. W moim przypadku wiązało się to z pasją i chęcią pogłębiania wiedzy o swoim mieście. Dzięki temu, że udało mi się skończyć ten kierunek, jestem takim małym ambasadorem Gdańska. Nie tylko wśród swoich najbliższych, ale też na szerszą skalę. Próbuję promować to miejsce, jako dobre do życia i rozwijania się, również w kontekście kultury, a to wszystko poparte jest rzetelną wiedzą o historii miasta. I to jest chyba największy plus ukończenia tego kierunku.